czwartek, 28 grudnia 2023

Gunung Padang

Historię ludzkości - trzeba byłoby napisać … od początku?

.

Wydawałby się co oficjalna nauka historii, że w dzisiejszej dobie, powinna znajdować się już w obszarze jakże większego zrozumienia, wiedzy i poziomu badań niż …  jakieś np. pięćdziesiąt lat temuNo i częściowo tak jest! Niemniej w postępie zrozumienia i edukacji mocno przeszkadza „akademickie”*1 

(w pejoratywnym tu słowa znaczeniu) podejście, takie obleczone w stereotypy, bez akceptowania badań z innych współczesnych dziedzin np. od geologii, klimatologii, etc., etc., etc. Oparte niestety w wielu wypadkach głównie na ambicjach, wyssanych z palca przekonaniach, etc. 


Z prostego chociażby powodu … Bowiem historię ludzkości - trzeba byłoby napisać … od początku i to bardziej poprawnie i rzeczowo. Co już nie ulega kwestii, że wszystko ku temu zmierza. 

To kwestia czasu.

A jak na ironię, wydaje się co te rewolucje zapoczątkowują chcący lubo niekoniecznie chcący - ludzie niekoniecznie związani z nauką. 

Kiedyś to był wykpiwany przez historyków Erich von Däniken, zadający niewygodne pytania naukowcom – którzy tak niekoniecznie potrafili odpowiedzieć rzeczowo i naukowo na zadawane przezeń pytania. Więc wykpiwali go, przeczepili mu m.in łatkę o „kosmitach”, itp.

Ale problemy i pytania zostały. Zmuszając badaczy do wysiłku aby zacząć je wyjaśniać w sposób naukowy bardziej … a nie je ignorować. 

Teraz coraz więcej samych naukowców pokazuje co historia, a zwłaszcza nasza prehistoria  wyglądała  inaczej i na pewno bardziej zagadkowo…  

Owóż paradygmat naukowy był … i niestety jest taki … „co dopiero od końca epoki lodowcowej, od ok. 9600 p.n.e. nasi przodkowie, myśliwi, zbieracze zaczęli... {nagle hodować zwierzęta, uprawiać ziemie, budować miasta}, … aż w końcu jakieś 6000 lat temu powstawały pierwsze cywilizacje”. *2

To tak w uproszczeniu. 

Niemniej tak nas uczono, że przedtem nic, albo niewiele w tej materii. A te obrośnięte praprzodkinie bez staników i praprzodkowie to ... po jaskiniach, ziemiankach, lubo lepiankach jakichś się pałętały z kijaszkami jakimiś z kości, mełły coś tam i zbierały, etc. 

By tak, jako rzekłem nagle „zaczęły cywilizacje tworzyć” przez duże „C”. Tyle że, to się nawet kupy nie trzyma. A co dopiero logiki chronologii jakiej. 

No cóż, iloma to podobnymi niewiarygodnymi przekonaniami „naukowymi” historycznie jesteśmy nafaszerowani?! 

Ano jesteśmy! 

Tyle tylko, że dawni „z Bożej łaski” archeolodzy mieli niekoniecznie wiele wspólnego z dzisiejszym naukowo wielokontekstowym, wielodscyplinarnym podejściem do archeologii. 

Jedni badacze z Biblią w ręku szukało śladów wiórów desek arki Noego, inni wzorem Heinricha Schliemanna wiedzionych intuicją, przeczuciem z pogranicza wiedzy – „bawiąc się” poniekąd w „poszukiwaczy zaginionej ark.. o pardon Troi” podrzucało to i owo w wykopaliska – by zapał kopaczy nie wygasał a aura wielkiego odkrywcy rosła. 

I tak długo budowano wszystką jedną prawdziwą wiedzę o naszej prehistorycznej przeszłości, starożytnych cywilizacjach, etc. 

Co to bardziej swoisty miraż mitycznego współcześnie filmowo postać "Indiany Jonesa" kreował bardziej niż naukowca. 

Tak niektórym egiptologom ba wszelkim innym odkrywcom Sumeru, Akadu i itp. zostało. 

A tak naprawdę uwikłani między stereotyp i podejście nienaukowe a duchowe sacrum myślowe – po dziś dzień nawet nie potrafią wyłowić dlaczego ewangelia tzw. Mateusza co innego opowiada a tzw. Łukasza co innego na ten sam temat. Ba, Markowa i Jana milczą w tej samej materii. Itp. 

Chociaż dla wielu już naukowców nie stanowi to większej tajemnicy – bo korzystają nie tylko z Biblii, ale i ze źródeł pozabiblijnych nie tylko opisujących owe czasy w innych kontekstach niż biblijne. 

Ba korzystają z badań geologicznych, klimatycznych, astronomicznych, z odszyfrowanych i odczytanych treści steli, inskrypcji, „zrębów literackich” tamtego czasu, wiedzy psychologicznej, socjologicznej etc., etc., etc. 

Coraz ten obraz ówczesnego świata zaczyna wyrywać się, wyciekać przez palce na nim kurczowo zaciśnięte i pokazując co było (!) nie tylko mogło być całkiem inaczej. niż to „akademickie” podejście chciałoby pokazywać. Ale i z całą pewnością i dużą dozą prawdopodobieństwa było (SIC!). 

Jakże innego niż mity którymi nas ci przekonani obudowywali i niestety obudowują i teraz. 

A przecież ten starożytny świat, prehistoryczny nie opierał się na Bliskim Wschodzie, na Lewancie. Był tak porozrzucany po ówczesnym nawet, być może jeszcze w epoce lodowcowej, świecie który wcale nie był wszędzie pozamarzany i w wielu miejscach mógł i nadal powoduje ból głowy naukowcom – co ten świat był, jest inny niż nam się wszystkim wydaje. 

Ku refleksji Waszej, przemyśleniom i lekturom. Oczywiście także intelektualnym poszukiwaniom

z szacunkiem 
@Krzysztof Hajbowicz

Polecam książki i opracowania naukowe takich naukowców jak na przykład - dr hab. Łukasza Niesiołowskiego–Spano' - polskiego historyka starożytności, specjalizującego się w tematyce historii starożytnej Palestyny. Dziekana Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.Np. książka „Historia Żydów w starożytności. Od Thotmesa do Mahometa” Autorstwa: Łukasza Niesiołowskiego-Spano` i Krystyny Stebnickej. Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN https://ksiegarnia.pwn.pl/Historia-Zydow-w-starozytnosci,847510581,p.html

Dużo jego ciekawych wykładów i wywiadów znaleźć można m.in. w podcastach Karoliny Głowackiej z Radia Naukowego https://youtu.be/9wp-cFbsJ24?t=66

Czy wykłady dr hab. Marcina Majewskigo (m.in. - specjalista z obszaru nauk teologicznych, tłumacz języka hebrajskiego, etc.) https://www.youtube.com/@Marcin.Majewski

Serial popularnonaukowy produkcji brytyjskiej "Prehistoryczna apokalipsa" gdzie m.in reporter Graham Hancock podróżuje po świecie w poszukiwaniu tajemniczych zapomnianych cywilizacji sięgających ostatniej epoki lodowcowej.
 Odcinki dokumentalne pełne zagadek dostępne m.in na platformie Ntflix. Więcej np. na https://www.filmweb.pl/serial/Prehistoryczna+apokalipsa-2022-10022007 – polecam Państwa uwadze zwłaszcza by podeprzeć przedstawione wyżej tezy - pierwszy odcinek serialu traktujący o indonezyjskim stanowisku archeologicznym - Odcinek nosi tytuł "Był sobie potop" 

A także o serialu dokumentalnym Grahama Hancocka: “Prehistoryczna apokalipsa” Prehistoryczna apokalipsa | Oficjalna witryna Netflix . czy np. Chris Miekina https://www.youtube.com/watch?v=9AwujZJ9asE

Artykuł o naukowych pracach wykopaliskowych na Indonezyjskiej wyspie Jawa na stanowisku archeologicznym Gunung Padang https://pl.techwar.gr/193533/afti-isos-na-einai-i-archaioteri-pyramida-ston-kosmo-eikones/

piątek, 22 grudnia 2023

Czy tylko CZŁOWIEK?

"Duchowe życie zwierząt"

.

"Koguty okłamujące kury? Łanie pogrążone w żałobie? Zawstydzone konie? To przejawy fantazji ekologów czy naukowo udowodnione fakty z życia zwierząt? Czy bogate życie uczuciowe nie jest zastrzeżone jedynie dla ludzi?" Z książki Petera Wohllebena „Duchowe życie zwierząt” *1

Często naszpikowani stereotypami, przekonaniami i wszelkimi „badaniami” zaprzeszłymi oraz „pseudo wiedzą użytkową” ciągnącą się od pokoleń. 

Która to „pozwala” wielu ludziom nie mieć wyrzutów sumienia i łagodzi wszelkie dysonanse aby zabijać, aby niszczyć, pożerać, męczyć, etc. zwierzęta … 

Chociażby „tylko” dlatego, że jakiemuś typowi uważanego ongiś za wielce mądrego np. „Ojca Kościoła” przyszło do głowy by wydumane duby smalone teologicznie wypisywać … bo „zwierzęta duszy wszak nie mają”...! 

A i jest powiedziane bowiem (…) „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!”(…)”Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona.”(…) Księga Rodzaju 1.26 oraz 1.29 i 30

Mógłbym tak wiele przyczyn przytaczać niefrasobliwości, gdzie bezrefleksyjnie i bez poczucia wstydu czy winy wielu Homo Sapiens Sapiens przynajmniej tego kręgu kulturowego zabija, topi zadając śmierć często okrutną małym ślepym szczeniakom, takimże kociętom. I cały szereg przyzwyczajeń żywieniowych czerpiąc z okrutnej a śmiertelnej upokarzającej zwierzęta hodowli  … czerpie. 

Potem w napływie czaru hipokryzji tworzy filmy rysunkowe dla dzieci o małej różowej śwince Pepie. Nie wspominając oczywiście naszym małym dzieciom, maleństwom - co te świnki morduje się dla schabowych, golonek, mięska, itp. 

Nie byłem lepszy ani bardziej świadomy przez lata … bowiem wyrosłem w takim a nie innym wspomnianym kręgu kulturowym. 

A czymże my dumni Homo Sapiens Sapiens jesteśmy jakoś szczególnie lepsi ...?

Nawet w wielu wypadkach wychodzi na to, co zupełnie prymitywnie gorsi. Chociażby z tego prozaicznego powodu ... co nie mamy rozlicznych receptorów np. takich jak ptaki, ryby, bezkręgowce, etc.

Piszący strofy i rozdziały biblii – lubo przepisujący je, pogubili jak gdyby - chyba wiele rzeczy, bo zapomnieli dopisać, że dając władzę ludziom nad stworzeniami, Stwórca nic a nic nie Wspomniał o maleńkich drobnoustrojach mikrobach, bakteriach, wirusach, bakteriofagach, etc.

 A może nie dał tej władzy?! Bo przecież by nie zapomniał…! 

Pomyślcie Szanowni … kto „rządzi” naszymi bieżącymi potrzebami, samopoczuciem, etc, ...?! 

O naszej wewnętrznej mikrobiocie i całym entourage zewnętrznym, wszelakich bakterii, drobnoustrojów, itp. mówi się jako „drugim mózgu” mającym wielki wpływ np. chociażby na nasze zachowania. 

Gzie na przykład nie wystarcza tzw. „silna wola człecza”. Jeśli kto nie wierzy, niech spróbuje zatrzymać „siłą woli” … np. roztrój żołądka, rozwolnienie, itd.

To my ludzie w swej pysze uważamy się za panów wszelkiego stworzenia nawet wtedy gdy nie dorastamy zachowaniami, umiejętnościami i czym tam jeszcze, tym stworzeniom w wielokroć przypadków do pięt, macek, piór, łusek czy wici, czułek, płetw, ogonów, itp.  

No ale ... MY LUDZIE!!! Jesteśmy Władcami i Panami życia i śmierci …!?  Cóż było takie przysłowie dawniej … „złapał Kozak Tatarzyna ...(…)”.

Zdziwiłaby się niejedna i zdziwił niejeden z nas - gdyby sobie uświadomił(a) jak maluczcy jesteśmy wobec przyrody, która nas otacza, wobec biosfery … ba, wobec cieniutkiej warstwy dolnej atmosfery Ziemi. I tak dalej, i tak dalej. 

A nawet wobec zwierząt, które, niewiele się od nas różnią – bowiem napiszę tylko, co my Homo Sapiens Sapiens (tak siebie sami nazwaliśmy) jesteśmy ssakami i podlegamy tym samym prawom biologii co cała reszta ssaków. Czyli … zwierząt. Czyli jesteśmy tak samo zwierzętami. 

Ktoś zaraz się odezwie, co że wyewoluowaliśmy ... na takich na ziemi najmądrzejszych gatunkowo …! Nooo, wcale nie tak do końca. 

Jeszcze do niedawna panował jedyny pogląd „naukowy” co zwierzęta tak jak roboty, takie budowane ludzką ręką, nie myślą, nie czują a wykonują jedynie wpisane gdzieś tam w nie programy. 

Automatycznie się rozmarzając, jedząc, wydalając, uciekając przed drapieżnikiem,  etc. Nic nie czując, nie myśląc, nie kojarząc, itd. 

Dziś już nikt chyba się nie odważy tak stawiać sprawy. 
Wiadomo, że i czują, i myślą, kojarzą i wielokroć czasami przewyższają swą inteligencją człowieka.

Kłopot w tym, co mierzymy wszystko miarką ludzką i porównujemy do siebie. A niekoniecznie przydatne na daną chwilę ewolucji i potrzebne jest np. ośmiornicy olbrzymiej budowanie batyskafu w technologii stealth, nie potrzebne są ptakom urządzenia techniczne - skoro widzą fale pola magnetycznego, itp. 

Wiele zwierząt swymi umiejętnościami wyczuciami, szerokością i spektrum percepcji przewyższa nasze ludzkie umiejętności. 

Książka którą Państwu proponuję do przeczytania „Duchowe życie zwierząt” Petera Wohllebena - ma pobudzić do refleksji, zastanowienia i poszukać takiego szczególnego rodzaju naszej optymalnej empatii dla współmieszkańców planety Ziemia.

Rozumiem i wiem co i są wśród nas tacy, co przypisują swoim pieskom i kotkom swoiste „nadinteligencje” np. takie; co jakby domowy nasz ukochany futrzak Mruczuś chciał, to by i zagrał sam z siebie, na pianie preludium e-moll Op.28 nr 4. Chopina … tylko mu się nie chce! 

A nasz buldog Azor - to spokojnie mógłby, ze swoimi umiejętnościami, otworzyć biuro detektywistyczne! On jednak woli  zabawę z ogromną kością do gryzienia i spacery. 

Więc polecam przemyślenia Petera Wohllebena w książęce „Duchowe życie zwierząt”

Życząc miłego czytania w wolnym czasie lub między pieczeniem rolady świątecznej a lepieniem uszek do barszczu.

Wasz Krzysztof Hajbowicz

*1) Wracając do lektury, namawiamy do jej przestudiowania - bo fajna i ciekawa.

Peter Wohlleben, leśnik i miłośnik przyrody, korzystając z najnowszych badań i własnych obserwacji, udowadnia, że zwierzęta i ludzie w sferze uczuć i doznań są do siebie podobni. Odkrywa przed nami niesamowite historie zwierząt, w których możemy zaobserwować ich mądrość, współczucie, troskę czy przyjaźń.

Podobnie jak w bestsellerowym Sekretnym życiu drzew Wohlleben przedstawia w fascynujący sposób świat przyrody, którego nie znamy. Kochasz zwierzęta? Dzięki tej książce przekonasz się, że są ci bliższe, niż ci się zdawało

https://audioteka.com/pl/audiobook/duchowe-zycie-zwierzat

"Zwierzęta te opisywane w książce nie różnią się niczym niż te które mamy koło swojego boku. Każde zwierzę ma jednak różny charakter. Inne są łagodne a inne bardziej impulsywne. Zwierzęta nigdy zaś nie są złe. Źli są ludzie, bo to właśnie dzięki ludziom zwierzęta zazwyczaj te leśne boją się nas i uciekają przed nami. Czasem jeśli zbliżymy się na niebezpieczną odległość od dzikiego zwierzęcia, to raczej nie ujdziemy bez szwanku. Las to teren wilków, lisów i niedźwiedzi. Te ostatnie nie mają zamiaru polować na człowieka, ale zdarzały się wypadki, że niedźwiedzie atakują ludzi bo czują się zagrożone. Nic w sumie dziwnego! Od wieków polujemy nie tylko na nie, ale i na różne inne dzikie stworzenia.

Książka ta jest pisana bardzo łatwym językiem. Szybko się ją czyta, i można do niej wracać codziennie, nie zatracając motywu jaki panuje w książce. Czytając różne rozdziały można się natknąć czasem na zabawne teksty, które wywołują uśmiech na twarzy.

Sam autor podchodzi do świata zwierząt z wielkim szacunkiem i miłością, pojawiają się też wątki zapewne z poprzedniej książki bo nawiązuje on do świata roślin. Sam Peter nie jest osoba wierzącą jak mówi na końcu książki, ale to nie ma znaczenia jeśli chodzi o samo pojęcie duszy. Dusza mimo to żyje w każdym malutkim stworzeniu. Duszę mają też otaczające nas rośliny. My sami zostaliśmy przekonani że to czysta bzdura. Jednak świat duchowy przekracza granicę, bo zwyczajnie sama dusza jest nieograniczona tylko do tego świata w którym żyjemy. Zwierzęta są bardzo podobne do ludzi, tak samo czują, i w pewnym sensie myślą, ba i spotykają się aby "porozmawiać". Wiele dowodów jest poparte badaniami. nauką, o których dowiesz się czytając wiele zaskakujących informacji

Dzięki tej książce poznacie „Świat zupełnie od innej strony." 

fragment recenzji https://www.styldoroty.pl/

Zebrał i udostępnił BANWI vel Krzysztof Hajbowicz

pozostałe źródła; 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4254758/duchowe-zycie-zwierzat

a i taka inna wypowiedź na temat omawianej wyżej książki https://www.youtube.com/watch?v=6YwXJ_8M1oI

A na koniec mnie i tak naszło, czytając niektóre komentarze.  - https://www.youtube.com/watch?v=teIyvftiap0

wtorek, 19 grudnia 2023

Czasami świątecznie

Świąteczna samotność zagląda w dusze nasze … czasami
.

Zbliża się nieubłaganie świąteczny czas, dla wielu z nas szczególnie jakiś inny jak wszystkie dotąd – bo chociażby … o rok starszy. 

Czas się też starzeje!  

Niemniej, dla wielu pewnie niekoniecznie, niezauważalnie jeszcze. Ale … czas jest coraz starszy i posuwa się w czasie! 

Przynosząc ze sobą różne sprawy, które raczej nie są oczekiwane z radością ... ale przychodzą a raczej przyłażą czasem wraz z starzejącym się czasem.

Czy to z powodu odejścia osoby bliskiej - i to niekoniecznie tego ostatecznego.  Czy to z powodu odrzucenia, biedy, bezdomności, choroby, starości, nieradzenia sobie na tu i teraz, nieprzystosowania, nienadążania, czy jakichś niedoborów, czy wykluczenia jakiegoś, itp., itd.

Zwłaszcza teraz … w tym przedświątecznym czasie czasu! 

Teraz ten moment czasu tak szczególnie bardzo uwypukla, uświadamia bolesną prawdę o osamotnieniu, pozostawaniu w samotności. 

Uświadamia np. osobom samotnym niedobory wyraziściej i wyraziściej braki (od braku wsparcia w wielu czasem trudnych do wyartykułowania potrzebach. Począwszy od wspomnianego wsparcia, po brak przyjaznych życzliwie i prawdziwie osób/ludzi {bo na to potrzeba czasu}, etc). 

Wszystko w innym wymiarze jak dotychczas, jeszcze wyraziściej, jeszcze boleśniej, jeszcze bardziej naznaczone bezsilnością czy bezradnością coraz bardziej posuwającą się w czasie.

Dlatego, między innymi, ten nadchodzący czas świąteczny, bywa dla niektórych z nas niezbyt oczekiwany w czasie całego roku! 

Budzi lęki, niepokoje niekoniecznie takie takie jakby chcieli np. teologowie, np. duchowni chrześcijańscy wszelkich denominacji, współwyznawcy tych samych religii, którzy niekoniecznie jeszcze rozumieją co oznacza – upływ czasu, samotność i dla własnego komfortu cedują (ten problem z krewnymi, bliskimi rodzinnie, „przyjaciółmi”, sąsiadami, etc.) - cedują w obszar transcendencji, na Opatrzność, na Stwórcę, na Boga, na Bozię, na Dobre Anioły, itp. 

No bo najprościej rzecz biorąc – bowiem ich (nas) po prostu ten dylemat czasami przerasta... 

Cóż tak (z)czasem  bywa.

Mimo minorowej raczej refleksyjności wynikającej z tematu, który tu poruszyłem – bo on nie nowy ... a raczej powracający jak bumerang przy jakichkolwiek świętach, rocznicach, etc. 

Pragnę Państwu i … sobie - życzyć dobrego tego czasu przedświątecznego.

Refleksyjnie, w zadumie i filozoficznie, i jakkolwiek jeszcze się to może objawiać – niemniej jednak z nadzieją, co jakoś uda się nam wielu, ten szczególny czas i ten już zaraz najszczególniejszy czas świąteczny – po prostu przetrwać w zdrowiu i nadziei … co może się zmieni w czasie ...na lepszy.

Czego serdecznie życzę wszystkim, przypominając sobie, jak to się lepi te ruskie pierogi, czy uszka, czy z kapustą i grzybami...  do wigilijnego barszczu. 

@ Krzysztof Hajbowicz

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Betlejemskie Światło Pokoju

Ten znak, przez wielu, jest tradycyjnie stawiany na wigilijnym stole

.

Ale czy tylko jako ozdobę, gadżet - bezrefleksyjnie …? Czy ze zrozumieniem przesłania, czy obojętnie bo … „tak się robi!?
Po czym, po suto zakrapianym niekoniecznie tradycyjnie „wigilijnie” przesiadywaniu przy stole - rozchodzimy się w złości, niezgodzie, pokłóceni, z pretensjami i takim czymkolwiek niemiłym w akcencie od tej „rodzinnej” zbiorowej rodzinnej „tradycji”. 

A świeczka betlejemskiego światełka dopala się w samotności i niekiedy dźwiękach popłakiwania cichutkiego, szlochu dochodzących z innych pomieszczeń domu.

Betlejemskie Światło Pokoju to znak braterstwa, jedności i pokoju stał się teoretycznie i chyba już jest nieodłącznym symbolem, elementem adwentowego przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia w Polsce. Nie tylko w Polsce jak wieść niesie. 

To zdjęcie i inne tu użyte - pochodzą z profilu Fb; "Malbork - oficjalny profil miasta" i stanowią tegoż profilu własność intelektualną. Z podziękowaniem autorom Krzysztof Hajbowicz.

Bowiem to jeden z elementów kultury tego kręgu kulturowego, tego czasu i tej pory roku – przyswojony więcej lub mniej. 

Ale jest i wzrasta weń sądzę na stałe tradycją. Chciałbym napisać – oby rzeczywiście a nie na niby.

Betlejemskie Światło PokojuPłomień … ale pokoju a nie wojny, niezgody! Pochodzi on, jak tradycja każe a nazwa wskazuje, prosto z – Betlejem. 

Teraz to ma szczególne znaczenie chociaż w myśleniu i koncepcjach katolików – rozumiejących tak a nie inaczej - niż pozostali wyznawcy wielkich, dużych i małych religii. Lub zbieżnie bardziej lubo mniej we wszelkich denominacjach obrębu Chrześcijaństwa. 

Chociaż wiem co własną kulturą osobistą, szacunkiem wobec gospodarzy u których przychodzi czasem im bywać, etc. 

Przy okazjach różnych i spotkaniach ludzi o innych poglądach, religiach etc. Wielu tak zwanych obcokrajowców, ba jak wspomniałem wielu wyznań (nie uczynią tego pewnie ortodoksi jakiejkolwiek religii – ale nimi się teraz nie zajmujmy) potrafią zaproszeni z szacunku dla gospodarzy, z przyjaźni i z jakichkolwiek sympatycznych innych przyczyn – współuczestniczyć w naszych tradycjach domowych. 

Tak jakby wypadało i nam, gdybyśmy gościli u nich i zostali zaproszeni. 

Miałem przyjaciół z Pendżabu (a pochodzili z Delhi), którzy lata temu studiowali na UJ. Znali doskonale nasze tradycje i przyzwyczajenia a i opowiadali często, o takich sytuacjach - gdy spotykały się w przestrzeni obszary i „krawędzie” zwyczajów, obyczajów - jakże diametralnie różnych kultur dla Nich i dla Polaków. 

Choćby takie jak te, o których mowa - ważne religijnie wydarzenia. 

To idzie pogodzić, starć się zrozumieć, uszanować itp. Między innymi taką „funkcję” ma mieć Betlejemskie Światło Pokoju – paląca się świeczka przy wigilijnym stole. 

Spisał dla Państwa i zebrał dzieląc się przemyśleniami i refleksjami
Krzysztof Hajbowicz


https://www.facebook.com/MalborkMiasto?locale=pl_PL

oraz

https://portalnaplus.pl/2023/12/17/malbork-harcerze-przekazali-mieszkancom-betlejemskie-swiatlo-pokoju/

czwartek, 14 grudnia 2023

Çatalhöyük

Piękne, frapujące i absorbujące uwagę
.

Są miejsca na naszej „staruszce Ziemi”, które budzą podziw, zdziwienie jak to „Oni” wybudowali i po co?! Ci „Oni” to nasi praprzodkowie najbardziej prawdopodobne chociaż, kto tak naprawdę da sobie rękę obciąć, że na ziemi nie było w całej jej „niedawnej” historii gatunków homoidalnych?! Na przykład innych cywilizacji, chociażby "protocywilizacji" ... które, z jakichś tam powodów wyginęły lubo co innego (niekoniecznie wymordowały). 

Co np. jak patrząc na dzisiejsze zagrywki i zapędy niektórych posłów prawicowych w Sejmie RP – wydaje się zupełnie możliwe). Wiem co takie tezy stawiane skazują zrazu na poruszane kwestie i nie wiem jak bardzo udokumentowany materiał rodzący ciekawość, pytania, etc. - na ostracyzm, wykluczenie i co tam jeszcze.

Opluwany i krytykowany pogląd, ba hipoteza od „niekoniecznie naukowej” czci i wiary zostaje jak gdyby z urzędu wrzucony do worka śmieszności, akademicko naukowego niebytu, itp.

A jak nie było odpowiedzi jak, po co i dlaczego oraz kiedy, etc. - tak nie ma i nie będzie! Tako samo dopóki jak ci obecni Sejmie RP, w swym zacietrzewieniu i szkodzeniu jak tylko można, by miast pochylić się nad problematyką – jeno będą akademicko udowadniać co nie da rady, co już wszystko wiedzą i to … najlepiej a wszystko inne to złe, „grzeszne naukowo”, że kamiennym „majzlikiem” np. w Puma Punku*2 (przestrzeni archeologicznej Tiahuanaco w Boliwii) można było wydłubać w twardym materiale diorytu czy andezytu ścianki, ściany, pochyłości z precyzją stopni np. 90 lub np. 60, i tak dalej.

Jakby tu parafrazując … każdy ma swojego „Tuska. który musi być winien” – na jakiego zasłużył i go sobie wymyślił na usprawiedliwienie swoich niedoborów wiedzy, umiejętności czy zwykłego szubrawstwa … nawet naukowego, a raczej pseudonaukowego oskarżając tym samym innych.

Tak więc mnożą się globalne znaki zapytania a ja tu jeno rąbka uchylę Byście Państwo Szanowni sami mogli poszukać i refleksyjnie się nad nimi zadumać. Bowiem one mnie zadziwiają, powodują co zadaję pytania tym, którzy w świetle nauki mogą próbować odpowiedzieć. Więc nie podaję Wam czegoś wyssanego z palca a staram się podawać rzetelne źródła, itp.

Ta na przykład już wkrótce zaproszę Was do podróży na Jawę na jedno z rozlicznych wzgórz na tej wyspie gdzie były prowadzone badania naukowe i gdzie odkryto że to nie są formacje skalne samorodne a ich wykorzystanie w jakimś nieznanym (nam współczesnym) celu*1

Nim to jednak nastąpi chciałby pokazać Wam Szanowni „Çatalhöyük – starożytne miasto bez ulic” jedno z najstarszych miast europejskich kiedy Jerycho było ledwo małym zbiorem protomiasta z kilkuset osobową społecznością.

Çatalhöyük to stanowisko archeologiczne z okresu neolitu, położone na południowy wschód od miasta Konya w Anatolii (wcześniej pisałem tutaj o innym fenomenie Neolitu również znajdującym się w tej części a mianowicie Göbekli Tepe (przyp. autora - K.H. blog Lokalna Gazeta Obywatelska 1 grudnia 2023 autora).https://gazetaobywatelska.blogspot.com/2023/12/gobekli-tepe.html

Stanowisko Çatalhöyük znajduje się również w centralnej Turcji. Leży około 140 km od wulkanu Hasan Dağ i jest jednym z największych i najlepiej zachowanych osad neolitycznych, które są znane archeologom. Çatalhöyük było zamieszkane między 7500 a 5700 p.n.e. 1.

(…) „To miejsce stanowi tell (czyli kopiec powstały w wyniku długotrwałego osadnictwa ludzkiego) i było ważnym ośrodkiem zaawansowanej kultury w okresie neolitu. Wykopaliska odsłoniły 18 warstw budynków, reprezentujących różne etapy osadnictwa i epoki historii. Najstarsza warstwa budynków datowana jest na około 7100 p.n.e., a najmłodsza na 5600 p.n.e. 23.

Miejsce to zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w lipcu 2012 roku 2. Çatalhöyük stanowi fascynujący zapis dawnych czasów i jest ważnym źródłem wiedzy o życiu i kulturze ludzi zamieszkujących tę okolicę tysiące lat temu”. (…)

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/08/07/catalhoyuk-starozytne-miasto-bez-ulic/

Zachęcam do śledzenia miejsc tu wspomnianych i poruszanych aspektów ich historii. Życząc nieustannej ciekawości i odskoczni od świątecznych mega obowiązków

Wasz @Krzysztof Hajbowicz

https://paplasakramencka.blogspot.com/

*1) Badania na Gunung Padang, tajemniczym stanowisku archeologicznym w Indonezji, były prowadzone przez wielu naukowców. To olbrzymia megalityczna struktura położona na szczycie wygasłego wulkanu w indonezyjskiej wiosce Karyamukti, w prowincji Jawa Zachodnia. W języku sundajskim nazwa oznacza “Górę Oświecenia”, a lud ten uważa to miejsce za święte.

Struktura jest enigmatyczna, a jej ruiny przypominają ogromne cmentarzysko, które przeszło przez wielki huragan. Przez lata naukowcy przeprowadzali badania archeologiczne, geologiczne i geofizyczne, aby wyjaśnić jej znaczenie. Już kilka lat temu naukowcy odkryli, że pod ziemią, na której znajdują się megalityczne głazy ze skały wulkanicznej, znajduje się prawdopodobnie najstarsza piramida na świecie.

W 2018 roku na łamach “Earth and Space Science Open Archive” postawiono hipotezę, że człowiek mógł wybudować pierwsze zabudowania w tym miejscu już ponad 20 tysięcy lat temu. To odkrycie mogłoby zmusić badaczy do napisania historii od nowa, ponieważ konstrukcja ta byłaby znacznie starsza niż najstarsza piramida w Egipcie 1. Obecnie naukowcy kontynuują badania, a kolejne wykopaliska mogą rzucić nowe światło na tę fascynującą budowlę. (BIN AI)

z nieco innej perspektywy

https://pl.techwar.gr/193533/afti-isos-na-einai-i-archaioteri-pyramida-ston-kosmo-eikones/

I jeszcze z innej obejrzycie w jednym z odcinków dokumentalnym serialu tv np. na platformie Netflix.„Prehistoryczna apokalipsa” - Gdzie reporter Graham Hancock podróżuje po świecie w poszukiwaniu tajemniczych zapomnianych cywilizacji sięgających ostatniej epoki lodowcowej. Serial popularnonaukowy telewizji brytyjskiej z listopada 2022 roku np. https://www.filmweb.pl/serial/Prehistoryczna+apokalipsa-2022-10022007 

*2) Wspomniane Puma Punku; https://pl.wikipedia.org/wiki/Puma_Punku i https://pl.wikipedia.org/wiki/Paleolit_dolny

poniedziałek, 11 grudnia 2023

Umysł Matematyczny

Niepojęta skuteczność matematyki w naukach przyrodniczych

Dlaczego ludzie potrafią całkować, a szympansy nie?

Wielu z nas, w dzieciństwie szkolnym i średnio szkolnym, niezbyt kochało matematykę, chociażby jako przedmiot nauki. Ta dziedzina wręcz przyprawiała Ich o … nieomal fizyczny ból głowy. Trudno więc będzie uwierzyć co nasz umysł jest i bywa niejako z rozwoju, ba, ewoluował w biologicznej osnowie natury matematyki. 

Fenomen matematyki. Polecana przeze mnie książka Bartosza Bożka i Mateusza Hohola
pt. „Umysł Matematyczny”

O biologicznej naturze matematyki przekonują nas nie tylko naukowe badania, fakty, etc. W sposób popularyzatorski także; autorzy Bartosz Brożek, Mateusz Hohol w książce „Umysł matematyczny” (Wydawnictwo: Copernicus Center Press). 

Czy też w podcaście Karoliny Głowackiej z cyklu Radio Naukowe – w odcinku pt. „Umysł matematyczny: dlaczego ludzie potrafią całkować, a szympansy nie?” https://www.youtube.com/watch?v=6o889J5YxJc


Polecam z całej mojej fascynacji nauką, z umysłu mego i mego … „serca”!

Krzysztof Hajbowicz 
hajbowicz@wp.pl


Bartosz Bożek jest polskim filozofem, profesorem nauk humanistycznych, a także profesorem zwyczajnym w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Współautorstwo książki “Umysł Matematyczny” z Mateuszem Hoholem to jedno z jego dokonań naukowych.

Mateusz Hohol to polski kognitywista i filozof, profesor nauk humanistycznych, a także profesor zwyczajny w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zainteresowania naukowe skupiają się na kognitywistyce, czyli interdyscyplinarnych badaniach umysłu, a w szczególności na psychologii poznania matematycznego. Jest kierownikiem Mathematical Cognition and Learning Lab UJ.

Karolina Głowacka autorka cyklu podcastów Radia Naukowego https://radionaukowe.pl/ 

O Karolinie Głowackiej więcej; https://www.youtube.com/watch?v=HaO2yee2iss

Książka pt. „Umysł Matematyczny” między innymi np. na   https://lubimyczytac.pl/ksiazka/193356/umysl-matematyczny lub https://ccpress.pl/umysl-matematyczny-431

Blog Mateusza Hohola i więcej - https://hohol.pl/o-mnie-2  i także https://www.copernicuscenter.edu.pl/person/hohol-2

Bartosz Brożek - https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartosz_Bro%C5%BCek

Oraz zapraszam również na mój świeży, tworzący się jeszcze blog pt; „papla sakramencka”

https://paplasakramencka.blogspot.com/




piątek, 8 grudnia 2023

Tak zwane życie ...

Dla tych, co nie mają czasu

Nie tylko przedświątecznie!

 
Zaś nadchodzą, ba nadciągają susami, rzeczami (całą ich masą) do zrobienia, przygotowania, etc. Od biegania za czymś tam, zamartwianiu się … np. bo przyjedzie Ciocia, Teściowa, Brat, Siostra z dziećmi na Święta. Bieganiem za czymś tam jeszcze do kupienia, od rzeczy natychmiast niezbędnych do życia … po czapkę mikołajową na bateryjkę (co to jej końcówka śmiesznie podryguje, jak żywa!) albo wstążkę do owinięcia prezentów wigilijnych z reniferkami fińsko radośnie uśmiechniętymi, bo te norweskie reniferki na już kupionej wstążce, którą Masz, to ... jakieś wydają się Tobie mało wigilijnie uśmiechnięte.

Opowieść moja dla tych z Was, co nie mają czasu … lubo im go ciągle brakuje!

Więc od początku;
Kiedy „tak zwane życie” da Wam mocno w kość. Spróbujcie poszukać chwile czasu na weekendowy odpoczynek i zarazem na chwilę komfortu odskoczni od dowcipów o teściowych, „pilnych potrzeb” samochodu, łazienki, piwnicy, ogródka, itp.

Nie dacie rady ani odpocząć „w trybie przyśpieszonym” zagłuszając „cały ten zgiełk” przemęczenia np. alkoholem. Piwo to też alkohol – chociaż Rosjanie prawnie ustawowo na to wpadli dopiero w którymś minionym roku XXI wieku. Piwo (ani inny alkohol) też nie pomoże a przysporzy gderań, wyrzutów, konfliktów i tak dalej.


Po takim weekendzie Będziesz biec do pracy jak do wybawienia… Tyle, że dalej niewypoczętą, wypoczętym. Natomiast z bagażem doznań prowadzących w rezultacie nie tylko do wdepnięcia w uzależnienia.
Jeśli zaprzeczysz teraz z grymasem twarzy … cóż dla niejednego terapeuty byłby to sygnał, żeby taka zaprzeczająca osoba mogła przyglądnąć się swojemu funkcjonowaniu. Może wystarczyłoby spojrzenie na odbicie w lusterku, może jednak głębsza refleksja.

„Tak zwane życie” - to skrót myślowy i dekiel pewnego psychologicznego zjawiska, gdy już wyczuwacie ogromny dystans między tym, co jest a co Wy chcielibyście, by było.


Gdy przez umysł przelatuje Wam subtelny powiew zmęczenia, wir myśli o sprawach do załatwienia, jeszcze nie załatwionych, pilnych, potrzebnych, natychmiastowych … Stop!

Przychodzi nagłe otrzeźwienie stoicie na czerwonym świetle, czy wyrywa Was z okowów szybkiej drzemki, konduktor proszący o bilet. Czy trzymając w ręku (nie wiedzieć po co) smartfon - niecierpliwicie się chcąc już odebrać Wasze maleństwo z przedszkola, szkoły, zajęć pozalekcyjnych. Smartfon nie przyspiesza czasu … raczej go nam kradnie i zabiera, pochłania uwagę.


Gdy tak w ciągłym niedoczasie próbujesz dogonić własne marzenia a „tak zwane życie” przesuwa i oddala cel, jakiś etap - bo nie metę, ba zmienia nieustannie reguły „gry” – choć wcale się na to z nim się umawialiście …

To może być nie tylko stresem, ale poważną przyczyną dysfunkcji całego organizmu w innych też jeszcze obszarach.
Stres utożsamiamy, że to proces ... że to jeszcze mamy czas, nim coś nam się stanie.
Ciężko jest … ale …!

Przychodzi do głowy nam zrazu racjonalizacja;
(…) „No nie w takich sytuacjach dawałam, dawałem radę.”(…) *

Niestety ta dysfunkcja wywala nam jak podczas jazdy poluzowaną śrubkę, lusterko czy błotnik, miskę olejową, czy silnik … i ...

Budzisz się a tu gdzieś nad głową aparatura robi … „ping..., ping..., ping…” to oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM).
Jeszcze tym razem się udało! Wypisują i przepisują całą gamę oraz zakres wsparcia dla przemysłu farmaceutycznego, który mimowolnie, chcąc nie chcąc - zaczniesz wspierać finansowo.
Właściwie przez moment zastanawiasz się, czy o to chodziło i chodzi - w Twoich marzeniach i w „tak zwanym życiu”?!


Co tu pisać. Scenariusz i dalsze losy znasz podświadomie. Trochę minie czasu nim wrócisz do poprzedniego funkcjonowania. Najpierw (początkowo) ze strachu, lęku postanowień woli czy przyrzeczeń … dopóki nie uśpisz swojej i innych czujności - będziesz przestrzegać, tego czy tamtego. A później?!

Taaak ...

Są różne drogi wyboru. Najczęściej i w wielu wypadkach wybieramy te, co wydają się nam… jakoś, jakoś takie ... głównie wydają się nam.

Cóż polegamy na tym co dostaliśmy w dzieciństwie od bliskich, czy to czym nakarmili w szkołach. Potem tego, co nam zaimponowało, łyknęliśmy jako swoje przemyślenia i to co lądują nam poprzez media wszelkie takie tam osobniki.
Na przykład poprzez interesy wszelkich grup lobbujących, które zafundują nam handlowcy, korporacje, politycy, duchowni, itp. A my?!

My zaś łykamy to, jak głodny okoń, leszcz, szczupak czy karaś przynętę.
No nie ma mocnych – najczęściej nie uświadamiamy sobie lub nie znamy tak do końca potęgi manipulowania nami razem i osobno.
Ot w kolorowych czasopismach czytamy o „mowie ciała”, o technikach wywierania wpływu ... Ale „wiara” w to co wyczytujemy, kończy się wraz z pierwszą wizytą u przełożonego z prośbą o podwyżkę.

Potem odnajdujemy wsparcie w jakiejś wspólnocie duchowej, religijnej. Gdzie bardzo szybko dostrzegamy, że nasze wspólnotowe postrzeganie Boga jest lepsze od takiego postrzegania przez innych ... i inne wspólnoty.

(…) *„A już jak weźmiemy takie inne nacje i kultury pogańskie, to co i co z tego, że starsze czasowo i bardziej wyrafinowane, uduchowione i co tam jeszcze. Przecież to nie ważne!” (...)

(…) „To dzikusy co nie znają prawdziwego. To nie ważne, że przedstawiciele tych nacji i kultur pewnie myślą tak samo o nas i o swoim postrzeganiu transcendencji.
No ale „to my mamy rację” a nie oni przecież!”(…)

Teraz już wiem, że Dobry Bóg jakkolwiek postrzegany, jest ... (a nie bywa!), cierpliwym.

W każdym bądź razie, jeśli nie utoniemy w naszych pobożnych życzeniach, przekonaniach i dogmatach wymyślonych przez innych ludzi ongiś lubo współcześnie.


Jeśli nie popłyniemy w odnogi zagubienia i nie utoniemy w odmętach hipokryzji lubo pseudo wiary, pseudo nauki, pseudo myślenia i nie staniemy się „super ukształtowanym” podatnym materiałem dla wszelkich demagogów, polityków, korporacji handlowych i budujących nam styl naszego życia, nasze potrzeby, idee, itp. To ..

To na pewno damy się wkręcić w coś innego.
Wszak odstawać od reszty we własnym habitacie nie możemy, bo to grozi wykluczeniem, to przerabialiśmy już w przedszkolu, szkole. To przerabiają właśnie nasze dzieciaki.

Co w takim razie?

Pewnie nie napiszę nic odkrywczego.
Zajmijcie się sobą wzajem, najbliższymi. Spróbujcie pobudować lub wzmocnić to, co jeszcze nie jest spieprzone do reszty.

Poprawcie to co wymaga w relacjach i kontaktach ... swoistego remontu. Nauczmy się siebie i od siebie nawzajem jeszcze lepiej.
Poznajmy siebie i od siebie nawzajem bardziej, nawet jak obchodziliście już złote gody.
Zawsze jest coś do robienia!

Bo w tym nieustannym pospiechu najważniejsze sądzę jest, by nie zgubić samego siebie!
A przez to zgubić w tej naszej podróży przez „tak zwane życie” kontaktu z drugim człowiekiem!

Czy to jest nasze dziecko, przysłowiowa teściowa, partnerka, partner, bliscy, przyjaciele czy również przysłowiowy Kowalski, którego mijamy idąc do pracy, na piwo, kościoła, na zakupy, koncert, itp.


Proponowałbym też wstąpić do biblioteki – tam jest wiele fajnych książek, dla „przyślepych” takich jak ja audiobooki.
Każdy zadzie coś dla siebie. Ja mam swoją odskocznią niekoniecznie tylko weekendową.
Mam swoje za uszami i uwielbiam historię, filozofię, kosmologię, astrofizykę, kilka obszarów i działów fizyki. To moje „stado koników” a Ty…?


Zapraszam, podzielcie się Państwo swoimi refleksjami, przemyśleniami, może książką.

Zapraszam do kontaktu – tym razem poproszę na e-mail. hajbowicz@wp.pl z dopiskiem w temacie „Dla tych, co nie mają czasu”

Krzysztof Hajbowicz
zdjęcia z bezpłatnej platformy https://pixabay.com/pl/photos/
Grafika BANWI

*****


Krzysztof Hajbowicz
- m.in bloger, dziennikarz, publicysta, popularyzator zajmujący się obszarem działań w zakresie edukacji przeciwdziałania wykluczeniom społecznym. Ongiś wydawca, redaktor, twórca branżowych miesięczników dotyczących profilaktyki i leczenia uzależnień m.in. LUMEN, Dromader. Od wielu lat zajmujący się zawodowo między innymi problematyką profilaktyki, terapii uzależnień, infrastrukturą aftercare i działaniami w tym zakresie. Twórca Malborskiego Forum Pomocowego i spotkań integracyjnych różnorodnych środowisk (ludzi organizacji, stowarzyszeń, instytucji, wyznań) w tym obszarze.

Profilaktyk, zarazem z zawodowej praktyki również twórca autorskich programów i projektów psychoprofilaktycznych, terapeuta - instruktor terapii uzależnień. M.in absolwent warszawskiego Centralnego Ośrodka Metodyki i Upowszechniania Kultury Dorosłych. Warszawskich; Studium Pomocy Psychologicznej, Studium Terapii Uzależnień oraz Szczecińskiego Studium Socjoterapii oddziału ETOH.

środa, 6 grudnia 2023

Göbekli Tepe

Nic lubo niewiele jest takie i takjako to sobie często wyobrażamy, przypuszczając …!

Ale nie bajdy, stereotypy, wyimaginowanie, mity, założycielskie kłamstwa historyczne, ba właśnie owe przypuszczenia, itp. - powinny leżeć u podstaw odkrywania możliwych do odkrycia prawd (nawet ich możliwych rąbków).

Tu nauka i rzetelne badania wszystkiego co, na ten czas pozwala i wkłada w ręce badacza spektrum osiągnięć naukowych - powinny grać pierwsze skrzypce.

Tu rzetelność i takaż rzetelna wiedza oraz naukowa pokora powinny leżeć u podstaw badań.  

Bardzo często w naszej historii (ludzkości, narodu, etc.) posługiwaliśmy się przypuszczeniami bo nic innego nie mieliśmy (no dobrze!) - badacze nie mieli pod ręką.

Właśnie zamieściłem zdjęcie i obrazek jednego ilustrując owe szczegóły na jednym z  tych filarów
(w kształcie litery T) w Göbekli Tepe, mającym około 11 600 lat.

Właśnie zamieściłem zdjęcie i obrazek jednego ilustrując owe szczegóły na jednym z  tych filarów(w kształcie litery T) w Göbekli Tepe, mającym około 11 600 lat.

Stąd powstawały tezy często z palca wyssane a przyjmowane jako podstawę i „wiarę” - co tak było … przypomnijcie sobie Państwo z dzieciństwa (podstawowych lat szkolnych) naukę przedmiotu zwanego … historią … chociażby - a na pewno zrozumiecie o czym mowa. 

Dzisiaj chciałbym zainteresować Was Szanowni Czytający ten wpis -  jednym z ciekawych miejsc na świecie – ale w tym rejonie jest ich znacznie więcej z różnych epok pochodzących. Podobnych zagadek tego typu i odkryć.

Dzisiaj przybliżę jeno jedno a mowa tu o stanowisku archeologicznym w dzisiejszej Turcji - Göbekli Tepe.

To bardzo frapujące miejsce. Pewnie znane są niektórym z Państwa słynne filary i umieszczone na nich szczegóły. Przypomnę to czasy epoki neolitycznej.

Właśnie zamieściłem zdjęcie i obrazek jednego ilustrując owe szczegóły na jednym z  tych filarów (w kształcie litery T) w Göbekli Tepe, mającym około 11 600 lat.

A jak się okazuje co miejsce to (kolejne odkrywane i badane warstwy) coraz częściej naukowcy datują na jeszcze wcześniejsze tysiąclecia. Przypomnę; 

(…) „Göbekli Tepe zostało utworzone na długo przed egipskimi piramidami oraz popularnym Stonehenge w Anglii!” (…)*

 Głównym „winowajcą” i popularyzatorem odkrycia był profesor Klaus Schmidt. 

(…) „Pierwsze doniesienia o Göbekli Tepe pochodzą z połowy lat 60. XX wieku. Wówczas w wyniku przeprowadzenia wstępnych oględzin wysunięto hipotezę, iż wzgórze „kryje cmentarz z czasów bizantyjskich”.

Dopiero w 1994 roku zaczęto podejrzewać, że nie powstało ono w sposób całkowicie naturalny, lecz przyczynili się do tego ludzie. Badacze z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego oraz Muzeum Archeologii i Mozaiki w Şanlıurfa rozpoczęli wykopaliska. Kierował nimi właśnie wspomniany Klaus Schmidt przez okres 20 lat! Po śmierci Schmidta w 2014 roku prace przejął jego zespół. Wykopaliska prowadzone są po dzień dzisiejszy.

Pomimo długoletnich prac, wciąż niewiele wiadomo o Göbekli Tepe oraz jego twórcach. Powierzchnia badanego terenu jest tak duża a struktura złożona, że szacuje się, iż do 2009 roku przebadano jedynie około 5% terenu. Sam Klaus Schmidt sugerował, że wykopaliska mogą potrwać nawet około 50 lat!” (…)

(…) „Stanowisko archeologiczne znajduje się na wysokości 760 m n.p.m., w paśmie Gór Germuş. W południowo-wschodniej Anatolii (Turcja). Niektóre ze znajdujących się tutaj słupów ważą nawet kilkanaście ton! Wszystko wskazuje na to, że monolity wykuwane były na obszarze płaskowyżu otaczającego Göbekli Tepe. Konieczne było więc ich przetransportowanie do miejsca docelowego.” (…) 

Życząc … refleksji, zadumy oraz satysfakcji z odkrywania (być może jeszcze Wam nie do końca Szanowni znanego) starając się przybliżyć w miarę  godziwie i gruntownie z żarliwością

Dla Państwa zebrał a i też napisał co nieco
Krzysztof Hajbowicz

* (…) - wszelkie cytaty pochodzą ze źródeł (stron internetowych, prac naukowców, opisów, etc.) wymienionych w linkach

https://alanyaonline.pl/gobekli-tepe-czym-jest

https://themindcircle.com/gobekli-tepe-neolithic-temple/

https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B6bekli_Tepe

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/103714/budowniczowie-pierwszych-swiatyn