Świąteczna samotność zagląda w dusze nasze … czasami
.
Zbliża się nieubłaganie świąteczny czas, dla wielu z nas szczególnie jakiś inny jak wszystkie dotąd – bo chociażby … o rok starszy.
Czas się też starzeje!
Niemniej, dla wielu pewnie niekoniecznie, niezauważalnie jeszcze. Ale … czas jest coraz starszy i posuwa się w czasie!
Przynosząc ze sobą różne sprawy, które raczej nie są oczekiwane z radością ... ale przychodzą a raczej przyłażą czasem wraz z starzejącym się czasem.
Czy to z powodu odejścia osoby bliskiej - i to niekoniecznie tego ostatecznego. Czy to z powodu odrzucenia, biedy, bezdomności, choroby, starości, nieradzenia sobie na tu i teraz, nieprzystosowania, nienadążania, czy jakichś niedoborów, czy wykluczenia jakiegoś, itp., itd.
Zwłaszcza teraz … w tym przedświątecznym czasie czasu!
Teraz ten moment czasu tak szczególnie bardzo uwypukla, uświadamia bolesną prawdę o osamotnieniu, pozostawaniu w samotności.
Uświadamia np. osobom samotnym niedobory wyraziściej i wyraziściej braki (od braku wsparcia w wielu czasem trudnych do wyartykułowania potrzebach. Począwszy od wspomnianego wsparcia, po brak przyjaznych życzliwie i prawdziwie osób/ludzi {bo na to potrzeba czasu}, etc).
Wszystko w innym wymiarze jak dotychczas, jeszcze wyraziściej, jeszcze boleśniej, jeszcze bardziej naznaczone bezsilnością czy bezradnością coraz bardziej posuwającą się w czasie.
Dlatego, między innymi, ten nadchodzący czas świąteczny, bywa dla niektórych z nas niezbyt oczekiwany w czasie całego roku!
Budzi lęki, niepokoje niekoniecznie takie takie jakby chcieli np. teologowie, np. duchowni chrześcijańscy wszelkich denominacji, współwyznawcy tych samych religii, którzy niekoniecznie jeszcze rozumieją co oznacza – upływ czasu, samotność i dla własnego komfortu cedują (ten problem z krewnymi, bliskimi rodzinnie, „przyjaciółmi”, sąsiadami, etc.) - cedują w obszar transcendencji, na Opatrzność, na Stwórcę, na Boga, na Bozię, na Dobre Anioły, itp.
No bo najprościej rzecz biorąc – bowiem ich (nas) po prostu ten dylemat czasami przerasta...
Cóż tak (z)czasem bywa.
Mimo minorowej raczej refleksyjności wynikającej z tematu, który tu poruszyłem – bo on nie nowy ... a raczej powracający jak bumerang przy jakichkolwiek świętach, rocznicach, etc.
Pragnę Państwu i … sobie - życzyć dobrego tego czasu przedświątecznego.
Refleksyjnie, w zadumie i filozoficznie, i jakkolwiek jeszcze się to może objawiać – niemniej jednak z nadzieją, co jakoś uda się nam wielu, ten szczególny czas i ten już zaraz najszczególniejszy czas świąteczny – po prostu przetrwać w zdrowiu i nadziei … co może się zmieni w czasie ...na lepszy.
Czego serdecznie życzę wszystkim, przypominając sobie, jak to się lepi te ruskie pierogi, czy uszka, czy z kapustą i grzybami... do wigilijnego barszczu.
@ Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz